Z góry przepraszam za tak długą przerwę, niestety przez ostatni czas byłam totalnie odcięta od internetu. Przepiękna pogoda powitała mnie w Polsce, nie sądziłam, że będzie aż tak ciepło. Oczywiście pakując się, zapomniałam kilka istotnych rzeczy, nad czym teraz strasznie ubolewam, jednak pociesza mnie fakt, że wszystko będę miała 20-stego. W komentarzu zostałam poproszona o napisanie posta dotyczącego życia w Anglii. Jeśli ktoś przeczytał choć kilka postów, w każdym znajdzie wzmiankę o tamtejszym życiu, może teraz pora to wszystko uporządkować. Sama nie wiem od czego zacząć. Może od mojej małej przygody z Anglią, to chyba byłby najodpowiedniejszy start. Pierwszy raz do Anglii wyjechałam po maturze. Jak to się mówi, najdłuższe wakacje w życiu i trzeba było je jakoś pożytecznie wykorzystać. Mój chłopak był wcześniej w Anglii i postanowiliśmy z dwójką znajomych podjąć się wyzwania. Znaleźliśmy polską agencję, która ma placówkę zarówno tam, jak i w Polsce - Solsbury Solutions. Zapewniają oni pracę w Next ' cie na ok. 3 miesiące, w okresie wakacyjnym i przedświątecznym, co roku. Jeździ tam mnóstwo młodzieży, jak i osób starszych, którzy chcą dobrze zarobić. Agencja ta zapewnia dojazd i pomaga znaleźć mieszkanie w Anglii, czyli dobry start jest zapewniony. My mieszkania szukaliśmy na własną rękę, dojechaliśmy również naszym autem. Jak w każdej agencji trzeba najpierw uzupełnić test, który wygląda trochę jak matura z angielskiego, połączona z matematyką na poziomie przedszkola, więc jest przebanalny. Nie trzeba znać nawet w 30% angielskiego, żeby zdać ten test na 100%, więc o nic się nie martwcie. Musicie po prostu jako tako rozumieć co i jak. Praca polegała na pakowaniu i zbieraniu ubrań z hali do wysyłki. Ogromny zakład, dużo ludzi. Co do pracy - podobało mi się. Zawsze był czas, żeby porozmawiać z ludźmi, pośmiać się, powygłupiać, czasem się w ogóle nie pracowało. Po 3 miesiącach wróciliśmy do Polski, a ja poszłam na studia...
Wtedy jeszcze nie miałam jako tako zdania na temat tego kraju, ludzi, zwyczajów. Wróciliśmy do Anglii na własną rękę. Mieszkania i pracę szukaliśmy na miejscu. W okresie letnim naprawdę łatwo o pracę, wystarczy się zarejestrować w kilku agencjach. Z mieszkaniem również problemu nie ma, można nawet szukać z Polski na Gumtree i umawiać się na spotkanie już na określony termin, będzie szybciej i taniej. Anglia sama w sobie jest, przynajmniej odniosłam takie wrażenie, pospolita, szara, smutna. Pomimo wszechobecnych, przeogromnych terenów zielonych pod postacią pól golfowych i parków. Wszechobecny deszcz to tylko mit. Tam jest zupełnie jak nad naszym polskim morzem. Jest ciepło, jednak w każdej chwili mogą zajść chmury i padać, a chwilę później się rozpogodzić, są i dni kiedy jest szaro, chłodno i pada cały czas. Jedyny minus to to, że strasznie wieje. Nie zawsze, ale przeważnie. Życie jednak jest o wiele łatwiejsze. Jest to kraj, który zdecydowanie ułatwia i dba o standard życia mieszkańców. Ludzie są leniwi i przemili. Ugoszczą w razie potrzeby, pomogą, zatroszczą się, łatwo zawrzeć znajomości, pośmiać się. To mnie bardzo mile zaskoczyło. W Polsce nie jest tak nawet w 1/100. Pracując po najniższej krajowej stać Cię na wszystko, w granicach rozsądku oczywiście. Chciałam pójść tutaj na studia. Żeby to zrobić trzeba wykonać kilka istotnych kroków. Wszystko zależy od uczelni, jednak trzeba ukończyć specjalny kurs języka angielskiego, który z tego co słyszałam jest bardzo trudny. Jednak są i uczelnie/ college , które tego nie wymagają i bez problemu można się dostać. Jest rozmowa kwalifikacyjna, na której opowiadamy o sobie, swoich wadach i zaletach, mocnych i słabych stronach, planach na życie i o konkretnym kierunku na który chcemy uczęszczać. Trzeba napisać specjalny list motywacyjny, który w sumie powinien zawierać to, co napisałam wyżej i referencje - mogą być od nauczyciela angielskiego ze szkoły, pracodawcy w Anglii itp. Referencje mają określać nas jako dobrego człowieka, ambitnego, zdolnego, wiecie, przedstawić w superlatywach. Może nie wiem o wszystkim, jednak to jest to, co się dowiedziałam będąc tam. Studia są strasznie drogie, jednak można ubiegać się o kredyt studencki, który zazwyczaj się otrzymuje po przekonaniu, że jesteśmy tego warci. Kredyt pokrywa koszt studiów, akademika, zostają pieniądze na życie. Można wtedy pracować na pół etatu. Kredyt zaczyna się spłacać, kiedy pójdziemy do pracy na pełen etat i przekroczymy dany próg zarobków, jednak pracując po najniższej krajowej ciężko o to i jeśli tak będziemy pracować do końca życia, kredytu spłacać nie musimy. Co do Collegu, nie jest płatny, jednak to jest coś w typie wyższego liceum, po którym mamy jakiś zawód. Niestety nie udało mi się pójsć na studia, ze względu na stan zdrowia musiałam wrócić do Polski i być pod okiem lekarzy. Życie różnie się układa :) Jeśli macie jakiekolwiek pytania, chętnie pomogę, a jeśli chcecie wyjechać, pomogę zaleźć mieszkanie, pracę, opiszę jeszcze dokładniej co i jak. Piszcie w komentarzu :)
zdjęcia pobrane z bloga mojej mamy, mojego autorstwa, jednak mam nowy komputer i tymczasowo nie mam żadnych swoich plików.
wyjeżdżam za 3 lata- po maturze- na au pair :) zawsze to łatwiej się przystosować :) mam nadzieję, że będziesz wtedy jeszcze prowadziła bloga i będziemy mogły się spotkać, porozmawiać, może mi coś poradzisz..? ;)
OdpowiedzUsuńJasne, nie ma sprawy, chętnie służę pomocą :)
UsuńSzkoda, że musiałaś wrócić bo patrząc na Ciebie mogłaś tam zrobić ogromną karierę! Jeśli można wiedzieć to nurtuje mnie pytanie: jakie dolegliwości sprawiły, że musiałaś wrócić do kraju? Sądzisz, że są w tym kraju perspektywy w których możesz się rozwijać? Pozdrawiam serdecznie ;)
OdpowiedzUsuńZakrzepica żył głębokich, ni stąd ni zowąd. Niestety.. :) W Polsce? Perspektywy są bardzo ograniczone, a ludzie bardziej skupieni na tym, byle by dotrwać do końca miesiąca. Co kraj, to inny obyczaj, inne wymagania, inny schemat i inny "ideał". Anglia ułatwia życie, zwłaszcza młodym, którzy chcą się rozwijać, na każdej płaszczyźnie. Może jeszcze tam wrócę, w sumie na co liczę :)
UsuńPS. przepraszam, że tak późno odpisuję :)