Tą historię dostałam dwa dni temu, jednak byłam całkowicie odcięta od świata. Tak, brak internetu.. Tym razem nie będzie to typowa historia pobudzająca wyobraźnię, dlatego tym bardziej zachęcam do przeczytania. Jest mi niezmiernie miło, a jednocześnie jestem trochę zaskoczona, że dostałam TAKĄ historię. Owszem, jest to coś powszechnego, coś, co zdarza się na co dzień, jednak nie sądziłam, że ktoś odważy się o tym napisać i zgodzić się na udostępnienie na blogu. Nic nie zmieniałam, nic nie dodawała, tak jak prosiła mnie ta osoba. Tekst jest w całości oryginalny.
" Wiele razy opowiadałam swoją historię, więc tym razem nie będzie to nic szczególnego. Zaciekawiła mnie zakładka SEX STORY na Twoim blogu i przeczytałam wszystkie historie. Plus dla Ciebie, że nie udostępniasz "zwykłych" opowiadań, ale ukazujesz problem. Zupełnie tak, jak napisałaś to w krótkim wyjaśnieniu dotyczącym właśnie strefy zakazanej. Zbliżenia są intrygująco opisane, widać w tym wszystkim wkład Twojej pracy, w końcu to musi przyciągać. Dlatego ja proszę, aby tekst nie był zbyt redagowany, chcę, aby wszystko co napisałam pojawiło się dokładnie w takiej formie. Tym razem nie będzie to noc pełna westchnień, jednak tragedia, która ciągnie się za mną do dziś. Nie jestem nastolatką - rozwódka, jedno dziecko, w miarę dobra praca, powoli łączę koniec z końcem i staram się złożyć swoje życie w całość. jako nastolatka byłam dosyć porywcza, natarczywa, szukałam wielkiej przygody. Interesowali mnie starsi mężczyźni, gdyż "chłopcy" w moim wieku byli zbyt dziecinni, a ja, jako ta bardziej dojrzała (każda nastolatka tak mówi i uważa, wiem, ponieważ widziałam to wówczas po swoich rówieśniczkach i teraz, obserwując proces dojrzewania swojej córki) pragnęłam poważnego związku. Aż w końcu się doczekałam. Byłam w trzeciej klasie liceum, gdy spotkałam obiekt moich westchnień. Nie będę się w tej kwestii rozpisywać. Spotykaliśmy się, byliśmy parą, na seks jeszcze nie byłam gotowa. Wtedy seks nie był tak.. powszechny i stanowił jeszcze większy temat tabu, inaczej do tego podchodziłyśmy (my - dziewczyny), choć znalazły się i takie, które dążyły tylko do tego i aby opisać to wszystko z dumą całemu miast, zupełnie jak dziś. Z moim chłopakiem przekraczaliśmy powoli moje osobiste granice - dotykaliśmy się w intymne miejsca, całowaliśmy się, seksu oralnego również zaznaliśmy, jednak wszystkie te czynności miały w sobie "to coś". Do dziś pamiętam tę noc, kiedy pokłóciliśmy się o błahostkę. Wtedy pierwszy i ostatni raz wracałam sama późną nocą. Na moje nieszczęście natrafiłam na pewnego starszego, przystojnego mężczyznę, który był niezwykle urokliwy. Spytał, czy mnie odprowadzić, zgodziłam się. To była najgorsza decyzja w moim życiu. Mniej więcej w połowie drogi do mojego domu zaczął mnie napastliwie dotykać. Najpierw po policzku, przez szyję, plecy, pośladki. Wtedy pociągnął mnie za sobą i przywarł do muru. Zaczął pieścić przerażoną nastolatkę po piersiach, całować. Wtedy już mi się to nie podobało, nie miało uroku. Powiedziałam, a wręcz błagałam aby przestał, mówiłam, że jestem dziewicą, że nie jestem gotowa. Zaczął się śmiać, rozdzierając moją cienką bluzkę. Kiedy oczy zalały łzy, chciałam krzyczeć, jednak nie potrafiłam. Ze stresu? Z łkania? Do dziś nie wiem. Nawet nie wiem kiedy stałam półnaga. Odwrócił mnie tyłem i trzymając za kark brutalnie zaczął mnie gwałcić. Do dziś pamiętam to wszystko. Odgłosy, jego śmiech, dłonie na moim niewinnym ciele. Kiedy skończył, uderzył mnie zapewniając, że jeśli pisnę komuś słówko, znajdzie mnie. Będąc już w tragicznym stanie w domu, opowiedziałam wszystko mojej kochanej mamie, ta zaczęła działać. Tak, znaleźli go, tak dostał kilka lat więzienia, ale co z połamaną na kawałki psychiką młodej nastolatki i "prezentem" w postaci córki zostawionym przez gwałciciela? Nie obwiniam jej za nic, pokochałam, mimo, że myślałam, że nigdy nie będę w stanie. Córka zna moją historię i na całe szczęście wszystko rozumie, wspiera jak może. Nastolatka, dorosłą kobietę po przejściach. Może wydawać się to śmieszne. Ukończyłam liceum, jednak na studia nie poszłam. Kiedy ją urodziłam zaczął się zupełnie nowy rozdział w moim życiu. Miała 6 lat, kiedy ponownie odważyłam się na związek. Byłam szczęśliwa, jednak nie zakochana. Mąż dawał mi w pewnym sensie wyimaginowane poczucie bezpieczeństwa, którego potrzebowałam. Niestety, nie wyszło nam. Zdarza się nawet najlepszym. Podczas naszego małżeństwa spotkałam swojego gwałciciela na ulicy. Potraficie obie wyobrazić taką sytuację? Doskonale wiem, że mnie rozpoznał, uważnie się mi przyglądał, nie minęło wiele lat od procesu. Mimo, że wiele się zmieniłam od tego czasu, z radosnej nastolatki w przygnębioną życiem, szarą kobietę bez wyrazu. Chyba od tamtej pory zaczęły się psuć moje stosunki z mężem. Jednak patrząc na to wszystko z perspektywy czasu dobrze mi jest samej. Po tych przejściach, ciężko mi zaakceptować mężczyzn, rzadko dochodziło do sytuacji intymnych między mną, a moim mężem. Oddalałam się od niego, czasami nie byłam zdolna z nim rozmawiać, ani na niego patrzeć. Pomyślicie, że dziwne, bo to przecież mój mąż, spotykaliśmy się, wzięliśmy ślub, żyliśmy razem. Ale chyba tylko dlatego, że na siłę starałam się być szczęśliwa, ułożyć normalne życie, zapewnić pełną rodzinę swojej córce. Mam nadzieję, że znalazł szczęście, którego ja nie potrafiłam mu dać.
Pisząc to, zmuszam wszystkich do głębszego zastanowienia się nad samym sobą i swoim zachowaniem. Nad błędami, jakie popełniamy będąc młodymi ludźmi, zupełnie nie bacząc na konsekwencje i bez świadomości, że niektóre z nich będą się ciągnąć za nami przez całe życie. Za dokonaniem niemożliwego i przywróceniem światu trochę kolorów, gdy wydaje się to niemożliwe. W moim przypadku jest to córka - mimo wszystko i każdego dnia jej za to dziękuję.
Serdecznie pozdrawiam, czytelniczka. "
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz